Wojny krzyżowe i łajno medialne

- autor: Oszołom Jeden

Po krótkiej przerwie na miałką kampanię prezydencką, powracają wojny o pietruchę, które są kreowane medialnie na sprawy życia i śmierci. Podczas kampanii dowiedzieliśmy się, że wszyscy kandydaci Pi-aRowej Bandy Czworga (PO, PIS, SLD, PSL) generalnie są za stagnacja układu rządzącego i dzieleniu się korytem ze sobą – raz jeden, raz drugi – byle innych nie dopuścić. Komorowski mówił, że „Zgoda buduje”, Kaczyński o  „Końcu wojny polsko-polskiej”, Pawlak postulował ekumeniczny „Dialog i porozumienie”. Grzesio nie wiem już, co postulował, ale nie atakował zbytnio rywali skupiając się na prowadzaniu się z blondziami, które nie załapały się na Eurowizję i innymi modelkami.

I oto wracamy do sytuacji „normalnej”, czyli chorej – do PO-PiSowej naparzanki o byle co, zamiast o to, co ważne i działania „ku chwale ojczyzny”. Wśród bandy złodziei, idiotów i karierowiczów z ulicy Wiejskiej mamy paru polityków ideowych i z zasadami, którzy wyglądają jak wisienka na torcie z końskiego łajna. Chce ktoś kawałek tego tortu z wisienką? Otóż ta banda dobrze wie z historii, że  jeśli obywateli nie łączy jakiś wyższy cel, to ludziom trzeba chleba i igrzysk. Zatem zamiast działać z sensem, robią nam kupki medialne, wokół których obraca się życie tak zwanych wyższych sfer.  A to Palikot coś chlapnie i PiS robi na niego nagonkę, a to ze strony PiS padnie coś, co jest krytykowane przez PO i życie polityczne się kręci.

Zamiast batalii na przykład o to, czy system ochrony przeciwpowodziowej ma być z przewagą wałów, czy zbiorników retencyjnych, albo o sprawy związane z budownictwem na terenach zalewowych, albo o cokolwiek, co ma jakiś sens, serwowane nam jest łajno medialne. Tak tak niedawno była powódź. Już o niej zapomnieli, bo nie można pokazywać ryja na terenach zalewowych. Sprawę można odpuścić, aż do kolejnej powodzi.

Aktualnie zasadniczym tematem, o którym wszyscy bębnią – politycy wyższego szczebla, działacze, „mądre głowy telewizyjne” czyli zagubieni we mgle socjologowie, których wróżby najczęściej spełniają się na odwrót, „niezależni eksperci” opłacani przez poszczególne grupy świń, oraz smyczowi dziennikarze poszczególnych opcji Bandy Czworga – wszyscy jak jeden mąż zajmują się sprawą krzyża przed pałacem prezydenckim.

Poniekąd rozumiem szeregowych członków i wyznawców PiS. Zwierzęta też mają zakodowany instynkt znaczenia terenu. I krzyż jest właśnie takim znacznikiem terenu moherowego. Stąd taka zaciętość w walce o pozostawienie drewnianego symbolu, który z założenia miał być tymczasowy. Przypomina mi się batalia o krzyże na żwirowisku. Przy czym tamta wojna była spontaniczna – oddolna. A ta jest centralnie sterowana przez sztaby PO-PiS. Bo celem istniejącego PO-PiSu jest właśnie produkcja łajna medialnego i prowadzenia wojenek o byle co, aby zrobić zasłonę dymną i przykryć głupotę tego, co się w tym samym czasie przepycha w Sejmie. Ludzie zaprzątają sobie głowy wojną o krzyż, a w  tym samym czasie POPiS przepycha akurat ustawę o cenzurze Internetu pod płaszczykiem walki z pedofilią, czy hazardem. I cyrk sobie trwa. A ciemny lud wszystko kupuje jak leci.

Byłem przeciwny pochówkowi prezydenta Kaczyńskiego na Wawelu. Nadal uważam, że to było ostre „przegięcie pały”. Ale uważam też ówczesne protesty za niesmaczne i prowokowane. Jestem przeciwny aktualnej bzdurnej wojence o krzyż. Nie mam natomiast nic przeciwko nazwania imieniem zmarłego prezydenta jakiegoś ronda, ulicy, czy placu. Mamy w sumie w Warszawie Plac Narutowicza na Ochocie. A  Narutowicz rządził raptem 5 dni i zginął tragicznie z ręki zamachowca. Można nawet postawić pomnik, czy tablicę upamiętniającą katastrofę.

Do tych którzy są oburzeni tym, że używam w jednym zdaniu krzyża i łajna. To nie ja z sacrum robię profanum. To właśnie takie akcje jak „rozdzieranie koszuli w obronie krzyża prezydenckiego” i zawłaszczenie tego symbolu i jego używanie do celu własnych wojenek zmniejsza jego rangę i powoduje odpływ wiernych od kościoła i religii. Ś.P. Lech Kaczyński nie był prorokiem, męczennikiem, czy krzewicielem religii, nie był nawet księdzem. Ojciec Tadeusz Rydzyk także nie jest biednym apostołem, który postuluje ubóstwo i umiarkowanie, tylko niezłym graczem i  właścicielem koncernu medialnego, który jeździ drogimi limuzynami jak jego konkurenci – Walter, czy Solorz.

Aktualna batalia o krzyż będzie czynnikiem powodującym, że do antyklerykałów dołączy kolejna silna grupa wkurzona tym, co się dzieje.  No ale, dla Pi-aRowej Bandy zworga liczy się tylko event i media. A czy przy okazji wojeneki medialnych ktoś obsika po drodze symbol religijny to mało istotne.

Dlaczego kościół  nie zareaguje i nie powie Bandzie Czworga:  „Stop! To nasz symbol – nasze logo – zabraniamy go mieszać w politykę!”

EDIT: A tutaj na ten sam temat pod podobnym tytułem tylko, że jednostroninie – antyPiSowsko. Tymczasem wojenki o krzyże i o Palikotów i inne takie są na rękę i PO i PiSowi, bo dzięki tym wojenkom to o nich się mówi w mediach przedstawiając to jako temat zasadniczy polskiej polityki.

4 Komentarze to “Wojny krzyżowe i łajno medialne”

  1. Dlatego należałoby w końcu zorganizować jakąś ogólnokrajową akcję, nawołującą Polaków do „nieposłuszeństwa obywatelskiego”, które na dobry początek mogłoby się objawić masowym niepłaceniem abonamentu na reżimowo-establishmentową TV”P”, za którą zaraz poleciałoby również WSI24 i POlshit, będące analogiczną tubą propagandową okragłostołowej mafii z Wiejskiej.

  2. w przypadku krzyza to nie takie proste. w dzisiejszej Europie nie ma juz wyboru:”krzyz albo flaga unii”, bo unia, co widac juz wyraznie, to tylko czerwony dywan dla Islamu. Wybor jest „krzyz albo polksiezyc”. Jesli Polacy nie beda wspierac krzyza przy kazdej nadazajacej sie okazji(przy okazji oczywiscie ktos chce na tym zebrac punkty, to zrozumiale), to czekajace za odra 40 milionow muzulmanow wstawi polksiezyc. Oni nie beda grymasic przy „upolitycznianiu”. Poza granicami Unii czeka dalszy miliard bodajrze… nie przejawiajacy najmniejszej ochoty do zycia i pracowania w swoich „super” muzulmanskich ojczyznach, co nijak nie przeszkadza im w przywozeniu ze soba islamu w walizkach do „znienawidzonej europy”, z ktorej zasilkow na dzieci i domy zyja…

    • Z tymi muzułmanami to przesada,do nas się nie pchają bo klimat i socjał nie ten .
      A tą walkę o krzyż to najlepiej olać ! Jak nikt nie bedzie na nich zwracał uwagi to zwiędną !

      • klimat? to skad ich tylu w Skandynawii i Anglii? Przesiaduja caly dzien w kawiarniach i patrza jak „glupi szwedzi” pracuja.
        Jak bedzie socjal na rozmnazanie, to beda zyc na Grenlandii(slyszalem ze Islandia juz…)
        w miare jak socjal na zachodzie bedzie malal, a w Polsce rosl…
        zreszta wielu z nich w europie jest tylko dorywczo, pobrac zasilki z konta, i wraca do domu do azji czy pln. afryki… i po paru miesiacach znowu wraca na wymagany okres.

        wystarczylo nie kupowac im domow, nie dawac zasilkow, ale pozwolic pracowac…
        socjalizm zyje w wyborach tylko dzieki ich glosom, i to jest niebezpieczne bardziej od przestepczosci, ktora wleka za soba mimo swietnych warunkow zyciowych.

        o ironio, wolny rynek moze jedynie uratowac Polakow. tyle ze bez krzyza socjalisci cos wymysla. Putin nie przypadkiem popiera gdzie sie da Cerkiew, ktora jest znacznie bardziej jednoznaczna od polskiego kosciola.

Dodaj komentarz