Jeden z posłów PiS, z litości przemilczę nazwisko, raczył dziś powiedzieć co następuje: „Gdyby jeszcze oni robili to dla korzyści budżetu, to bym to usprawiedliwiał. Wtedy zyskałby na tym budżet, a nie jakieś prywatne osoby”. Dziennikarz ani się nie zająknął. W końcu słusznie chłop prawi.
Paryteciarzom do sztambucha
Paryteciarze wciąż upierają się, żeby wprowadzić ustawę parytetową, która ma zmuszać partie polityczne do wystawiania na listach „odpowiedniej” liczby kobiet. Oczywiście, wszystko dla „dobra” kobiet. A przecież nikt nie broni partii A lub B wpisania parytetu do statutu. Oczywiście, dalej byłby to idiotyzm, ale mieściłby się w wewnętrznych ramach schizów partii. Czy paryteciarze są tak zamroczeni ideologicznym zapyzieniem, że nie widzą, że ich pseudointelektualne wygibasy stają się coraz bardziej pokraczne i niesmaczne? Są tak „upici” lewicowymi gadkami, że potrafią tylko sapać o „dyskryminacji” i „opresyjnym patriarchacie”. Recz jasna, nic z lewackich wygibasów nie jest podparte rzeczową argumentacją.
UPR jedzie na dopalaczach!
Pani prezes UPR – Magdalena Kocik opublikowała przez swoje biuro prasowe tekst na temat dopalaczy. A konkretniej na temat, że to nieładnie napuszczać skarbówkę na legalnie działającą firmę. I generalnie pani Kocik ma rację. Skoro prawodawca sobie nie radzi z prawodawstwem to jego wina, a nie tego, kto z kalectwa prawodawców korzysta.
Dlaczego nie ścigają tych swoich kumpli, którzy